W statystykach naszego portalu wina z Australii zajmują pewnie jedną z ostatnich pozycji pod względem częstotliwości pojawiania się na stronie. Ostatnio mieliśmy jednak aż dwie okazje by nie tylko podreperować statystyki, ale po prostu poznać ciekawe wina z tego kraju.
Dzisiaj opowiemy Wam o pierwszej z nich – degustacji on-line win od producenta Yalumba z Barossy, w której uczestniczyliśmy dzięki zaproszeniu od Wino by Best Selection (gdzie znajdziecie niektóre butelki producenta, aczkolwiek jeszcze inne, niż niżej opisane).
Na marginesie musimy bardzo pochwalić techniczną organizację degustacji, a zwłaszcza sposób zapakowania próbek wina w hermetycznie zamykane szklane tuby. Prawdopodobnie został również do nich dodanych jakiś obojętny gaz (przy otwieraniu spod zakrętki unosił się dymek). Nie dość, że wygląda to niezwykle estetycznie, to jakość próbek była absolutnie bez zarzutu.
Historia producenta
Yalumba powstała w 1849 roku, gdy Samuel Smith wraz z synem Sidneyem zasadzili w dolinie Barossa pierwsze winorośle. Co ciekawe, pieniądze na nabycie posiadłości Samuel uzyskał ze znalezionej bryłki złota – historia warta filmu. Rodzina pochodziła oczywiście z Anglii i trafiła do Australii na fali ówczesnego osadnictwa, pozostając do dzisiaj właścicielami posiadłości. Obecny właściciel, Robert Hill-Smith był jednym z inicjatorów powołania w 2009 roku stowarzyszenia Australia’s First Families of Wine, które obejmuje 11 historycznych winiarni, nadal znajdują się w prywatnych rękach.
Co ciekawe, niemal od samego początku producent zajął się również samodzielnie produkcją beczek do dojrzewania wina. Do dzisiaj większość używanych beczek powstaje na miejscu.
Nieco uprzedzając szczegółowe notki musimy przyznać, że bardzo podobała się nam równowaga, świeżość i nieprzegotowanie spróbowanych win. Widać, że producent dba o odpowiednią kwasowość, choć nie ukrywa, że w trudniejszych rocznikach dokwasza również swoje wina. Nawiasem mówią, to rzecz nie do pomyślenia w Europie, a nawet jeśli stosowana, to nie spotkaliśmy producenta, który tak otwarcie by się do tego przyznawał.
Barossa
Leżąca na południu kraju dolina Barossa to bez wątpienia najbardziej znany na świecie australijski region winiarski. W jej ramach wydzielono podstrefę, dolinę Eden, leżącą nieco wyżej, a przez to chłodniejszą, predestynowaną zwłaszcza do produkcji białych win. Wielkim skarbem regionu są bardzo stare krzewy odmiany shiraz (jak w Australii nazywany jest oczywiście syrah), a także grenache. To właśnie ten pierwszy szczep dominuje w regionie, odpowiadając za ponad 50% nasadzeń.
Tutejszy klimat jest gorący i suchy, przez co niezbędna jest irygacja winnic. W Nowym Świecie w przeciwieństwie do Europy nie jest to tak kontrowersyjna praktyka. W wyżej położonych częściach (jak Eden Valley) noce są chłodniejsze, przez co wspominane białe odmiany winorośli korzystają z dużych różnic temperatur w ciągu całej doby.
Spróbowane wina:
Yalumba Eden Valley Viognier 2018
Eden Valley słynie głównie z rieslingów, ale Yalumba od dawna stawia też na pochodzące stamtąd wina z odmiany viognier (ponoć to właśnie na ich winnicy zasadzono pierwsze krzewy tego szczepu w Australii). W tym przypadku wino jest gruszkowe, lekko dymne, orzechowe, z niewielkim dodatkiem nut pieprznych. W ustach dochodzi również odrobina maślaności i wanilii, a całość spina zachowana kwasowość, świeżość i dobra potoczystość. Bardzo dobre- (89/100).
Yalumba The Virgilius Viognier 2018
To już wyższa etykieta producenta powstająca z owoców ze starszych krzewów. Po zbiorach do prasy trafiają pełne kiście owoców, z których sok fermentuje na dzikich drożdżach we francuskich baryłkach. Użycie beczki czuć jeszcze w aromacie pod postacią wanilii, orzechów, do których dołączają nuty pieczonego jabłka, dymu, masła. W ustach przyjemnie kremowe, ale też cytrynowe i jabłkowe. Kwasowość mogłaby być odrobinę wyższa, ale mimo wszystko wino nie wydaje się ociężałe czy męczące. Bardzo dobre+ (91/100).
Yalumba Barossa Bush Vine Grenache 2019
Ta butelka pochodzi z winnic zlokalizowanych na dnie, płaskiej części doliny, gdzie jest najcieplej i najbardziej sucho. Jest to bardzo owocowa wersja odmiany, pełna wiśni, malin i truskawek, z kilkoma ziarnami pieprzu. Na podniebieniu trochę bardziej leśne, przydymione, choć wciąż świeże i rześkie. Bardzo dobre (90/100).
Yalumba Barossa Shiraz 2018
Tu mamy owoce z krzewów o różym wieku (średnia to 10-12 lat, ale zdarzają się również powyżej 35-letnie). Wino dojrzewa przez 12 miesięcy w małych beczkach z francuskiego, amerykańskiego i węgierskiego dębu, z tego ok. 1/4 nowych. Pachnie śliwkami, dojrzałymi wiśniami, liściem laurowym i pieprzem. Na podniebieniu raczej owocowe i świeże niż pełne i masywne. Bardzo dobre- (89/100).
Yalumba The Tri-Centenary Granche 2017
To unikatowe wino powstające z najstarszych krzewów odmiany posiadanych przez producenta, z których jeden blok obejmuje 820 krzewów zasadzonych w 1889 roku. Po fermentacji przez 41 dni jest pozostawiono je na skórkach, dając zupełnie inny profil aromatyczny i smakowy niż można oczekiwać od grenache. W zasadzie bardziej przypomina pinota, pachnie leśną ściółką, wiśniami, pieprzem, odrobinę liściasto. Również na podniebieniu lekkie i zwinne, soczyste i energetyczne, zupełnie nietypowe nie tylko jak na grenache z Australii, ale jak na grenache jako takie. Znakomite- (92/100).
Yalumba Signature Cabernet Sauvignon Shiraz Barossa 2016
Tutaj mamy mieszankę opartą głównie o caberneta, z dodatkiem owoców ze starych krzewów shiraza, z nasadzeń nawet z 1925 roku. Wino dojrzewało przez 21 miesięcy w różnego rodzaju beczkach (z tego mniej więcej 30% stanowią nowe). Mamy tu sporo porzeczek, ale też dojrzałe wiśnie, ziemię i świeżo zmielony pieprz. Owoc jest bardzo bogaty, esencjonalny, dzieje się tutaj naprawdę sporo. Począwszy od nut śliwek, poprzez tytoń, liść laurowy, ziele angielskie, aż po nuty dymne i liściaste. Taniny są już świetnie zaokrąglone, a całość przyjemnie świeża. Znakomite- (92/100).
Yalumba Menzies Cabernet Sauvignon Connawara 2016
Connawara to region słynący z produkcji cabernetów leżący na południowy-wschód od Barossy. Dominuje tutaj słynna czerwona gleba, glina z dużą zawartością żelaza, pod nią zaś znajdują się pokłady wapienia. Sama winifikacja jest bardzo podobna jak w poprzednim winie, ale ten cabernet pachnie porzeczkami, śliwkami, dojrzałymi, ciemnymi wiśniami. Świetnie rozwija się w kieliszku, owoc nabiera głębi, słodyczy, likierowego charakteru. Do tego znajdziemy tutaj kawę i nuty ziół. Taniny są znów wygładzone i choć kwasowość jest niższa od poprzednika, to nie brak tutaj życia i przyjemnej werwy. Znakomite- (92/100).
Yalumba The Octavius Barossa Old Vine Shiraz 2016
To jeszcze wyższa etykieta producenta (według strony internetowej winiarza kosztuje w przeliczeniu na PLN ponad 400 zł). Mamy tutaj oczywiście stare krzewy odmiany (średnia wieku to 80 lat), przy czym by zachować odpowiedni balans pomiędzy mocnym owocem, a świeżością 2/3 owoców pochodzi z Barossy, a 1/3 z doliny Eden. Dojrzewanie w beczkach (miks francuskich i amerykańskich baryłek, z tego niecałe 30% nowych) trwało 22 miesięcy. Zaczyna się bardzo pieprznie, potem dochodzą nuty śliwek (zarówno świeżych, jak i wędzonych), akcenty leśne, ziele angielskie, anyż. Na podniebieniu esencjonalne, ze świetną, elastyczną budową, wystarczająco zarysowaną kwasowością i przyjemnie drapiącymi taninami. Autentycznie pięknie wino, ani za mocne, ani wątłe, bogate, ale też żywe. Klasa. Znakomite+ (94/100).
To nie tak, że nie wierzyliśmy, że w Australii powstają świetne wina, ale jakoś do tej pory oględnie mówiąc mało która ze spróbowanych butelek wywołała nasze szybsze bicie serca. Tym razem od początku, do końca byliśmy pod sporym wrażeniem, a kilka razy wina nas po prostu zachwyciły. Oby więcej takich win z Australii stawało na naszej drodze.