Każdy winny festiwal to unikalna okazja do tego, by w jednym miejscu poznać wielu ciekawych ludzi i zdegustować wina, które w normalnych warunkach próbowalibyśmy na pewno z wieloletnim opóźnieniem. Dlatego jak się domyślacie, niezwykłą przyjemność sprawia nam oczekiwanie i planowanie wyjazdów na takie zloty. Dużo się podczas nich uczymy, dyskutujemy, potrafimy nawet dojść do winnej granicy wytrzymałości. Złapaliśmy się też ostatnio, że dopasowujemy je do naszych gustów winiarskich, dlatego na nowy rok planujemy trochę więcej innych destynacji i kierunków winiarskich. Ale żeby nie zapeszać (a tak naprawdę byście nam tego nie wypomnieli), nie zdradzamy jeszcze szczegółów.
Dziś wracamy na chwilę do Mythos Mosel – imprezy, którą w tym roku odwiedziliśmy po raz drugi i po raz kolejny się nią zachwyciliśmy. Ostatniego dnia, podczas ostatniego przystanku zawitaliśmy w bardzo modernistyczne miejsce, w którym zorganizowany był pokaz kilku winiarzy. Byłam kierowcą, więc moje wspomnienia są o wiele bardziej klarowne niż chłopaków Roberta i Piotra (Z winem do kina). Zresztą co tu dużo ukrywać zmęczenie wzięło górę, chłopaki przyczepili się jednego winiarza, że wino było za ciepłe, Piotr nieświadomie skomentował innego, że jego areał winny jest stosunkowo mały, na szczęście na ratunek przyszedł nam wtedy młody dziedzic z winnicy Kerpen. Jego wina nas zachwyciły, poczucie humoru uratowało sytuację, a zaproszenie byśmy następnego dnia odwiedzili ich winnicę okazało się fantastycznym zwieńczeniem wyprawy nad Mozelę.
Takim o to sposobem, w poniedziałkowy, czerwcowy porannek zawitaliśmy do Weingut Kerpen, w której ugościł nas sam właściciel Martin.
Siedziba producenta leży niemalże nad samą rzeką, z przepięknym widokiem na majestatyczne zbocze Wehlener Sonnenuhr, gdzie powstają jedne z najwspanialszych Rieslingów znad Mozeli. Sonnenuhr (zegar słoneczny, który faktycznie się na niej znajduje) wskazuje, że winnica posiada świetną, południową ekspozycję. Gdy dodamy do tego słynne niebieskie łupki, które są w stanie absorbować ciepło i oddawać je winoroślom, a jednocześnie wzbogacają krzewy o nuty mineralne, nie można się dziwić, że wzgórze słynie z win z zachowanym cukrem resztkowym. Potwierdziła nam również to sama degustacja.
Na pierwszy ogień poszedł Kerpen Riesling Classic 2016 (7 eur – podajemy ceny przy zakupie bezpośrednio od producenta), czyli jak sam producent mówi „wino imprezowe”. Ma wszystko czego od takiego „zadaniowego” wina można oczekiwać – jest rześkie, kwaskowe, nienachalnie aromatyczne (jabłka). Nie ma tu wielkiej głębi, ale znajdziemy mnóstwo świeżości i radosnej zabawy. Dobre+.
Etykiety z serii Kollektion Kerpen co roku się zmieniają, a producent umieszcza na nich specjalnie na tę okazję namalowane obrazy. Tym razem Kepren Graacher Himmelreich Riesling Kabinett Feinherb 2016 (12 eur) pomimo rysunku kwiatów jest dość zamknięte, trochę chemiczne. W ustach miękkie, subtelne, słodsze ale i mniej rześkie od poprzednika. Wydaje się, że potrzebuje po prostu więcej czasu. Dobre.
Idąc dalej trafiamy na Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese Feinherb Alte Reben 2015 (10 eur). To pierwsze wino, przy którym doznaliśmy iluminacji. Nos jest bardzo słodki, pod dyktando moreli i miodu. W ustach mimo 28 gram cukru niezwykle orzeźwiające, kwasowość jest świetnie wyczuwalna. Do tego elegancka koncentracja i po prostu niezwykła harmonia za taką cenę. Bardzo dobre.
Z tego samego rocznika spróbowaliśmy kolejnej pozycji – Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Kabinett 2015 (8,50 eur). Wszystkiego jest tutaj więcej. Słodycz jest mocniejsza, ciało jeszcze bardziej gęste. Przyjemne, ale i delikatnie oranżadowe, przez co mniej ciekawe od poprzednika. Bardzo dobre-. O rok młodszy Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Kabinett 2016 (9 eur) jest intensywniej owocowy. Sympatyczny, radosny, ale jeszcze niepoukładany. Na razie każdy element gra tu swoją melodię, bez oglądania się na pozostałe części. Jesteśmy jednak pewni, że za kilka miesięcy wszystko zacznie się zazębiać w jednolita całość. Dobre+.
Kolejne wino, którego żal otwierać już teraz to Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese* 2016 (12,50 eur). Jest co prawda bardzo aromatyczne (dojrzałe, słodkie jabłka, gruszki i mirabelki), ale cukier jest jeszcze zbyt mocno wystający. Dzięki kwasowości, która jest wyczuwalna zwłaszcza w potężnym finiszu, jesteśmy pewni, że ta butelka ma przed sobą piękne lata. Bardzo dobre-. A pokazuje to choćby Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese* 2015 (12 eur). Tu już wszystko zaczyna się składać w interesującą całość. Mamy więc mocną koncentrację, kwasowość jest elegancka, niezbyt silna, ale przepięknie przepływająca przez materię wina. Dalej młode, wróćcie do tej butelki za jakieś 5 lat. Bardzo dobre.
Kerpen Graacher Himmelreich Riesling Spätlese* 2016 to pierwsza etykieta, przy winifikacji której decydujący głos miał syn Martina. Graacher Himmelreich (czyli „królestwo niebieskie”) to wzgórze, które za sprawą niebieskich łupków jest opisywane jako łączące w sobie elegancję winnic w Wehlen z silną strukturę etykiet z Bernkastel. Na razie w winie czuć sporo nut kiszonych, postfermentacyjnych i drożdżowych. Dopiero na drugim planie zaczynają się rozwijać akcenty jabłkowe, ziołowe i sienne. Kolejna pozycja do odłożenia na półkę, choć struktura i koncentracja naprawdę poważne. Bardzo dobre-.
Stopniowo rozpoczęliśmy podróż do przeszłości ku starszym winom. Najpierw spróbowaliśmy Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese* 2013 (12,50 eur). Nos jest juz nieco ewoluowany, z nutami propolisu, miodu ale i nafty. Ten smak powtarza się również ustach. Ale do tego dochodzi świetna równowaga, przepiękna słodycz, ale zaraz skontrowana przez mineralność. Wino bogate, barokowe, ale przy tym niesamowicie hedonistyczne, po prostu wywołujące na ustach szeroki uśmiech, a w duszy błogostan. Znakomite-.
Zaraz po nim przyszła kolej na Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese* 2008 (13 eur). O dziwo wydaje się młodsze od poprzednika, z nutami kiszonymi i gryczanymi. Na języku aksamitne, elegancko poukładane, kompleksowe i z dużą klasą. Może brakuje trochę większej głębi, ale to kolejne wino producenta, przy którym znikają wszelkie troski świata (może poza szybko kończącą się butelką). Bardzo dobre+.
Karmelowo-waniliowy jest Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Auslese 2007 (14 eur). To jedna z tych butelek przy których uświadamiamy sobie, że zaczyna brakować nam słów, aby opisać jego głębię. Wino jest gęste, maślane, ale przy tym wciąż zaskakująco świeże i soczyste. Czujemy przypalone jabłka, petrol, wino rozlewa się szeroką strugą po podniebieniu, a posmak utrzymuje się kilka minut. Znakomite-.
Chwilowy przeskok do teraźniejszości trafił się przy Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Auslese** 2016 (jeszcze niedostępne w sprzedaży). Jest młodziutkie, z nutami kiszonki, ale i jabłek prażonych na patelni oraz szarlotki. Do tego czujemy akcenty rodzynek i potężna dawkę jeszcze niewtopionej słodyczy. Za 10 lat to będzie wspaniałe wino. Bardzo dobre+. To, że takie stwierdzenie nie jest gołosłowne pokazuje Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Auslese** 2006 (22 eur). Nie jest to już wino, a raczej nektar, ambrozja. Czujemy cytryny zanurzone w rozpuszczonym miodzie, rodzynki, przebogate i oleiste ciało. Wino jest przebogate, ociekające słodyczą, a przy tym wciąż dające dużo nieskrępowanej radości. Chciałoby się usiąść na fotelu z kieliszkiem tego wina ręce i odpłynąć w inny, równoległy wymiar. Arcydzieło.
Na jeszcze wyższy poziom słodyczy wskoczyliśmy przy Kerpen Wehlener Sonnenuhr Riesling Beerenauslese 2010 (35 eur). Tu mamy nuty orzechowe, ale i akcenty warsztatu samochodowego, nafty, oleju. Na języku bardzo gęste, maślane, ale z wciąż mocną kwasowością (zaskakującą jak na ten poziom cukru). Do tego dochodzi delikatne utlenienie. Bardzo dobre+.
Ostatnią pozycją okazało się wino lodowe (choć przepisy apelacyjne nie pozwoliły producentowi tak jego oznaczyć). Kerpen Riesling Celsius -15C 2011 (nie jest ono dostępne w sprzedaży) było zbierane właśnie przy takiej temperaturze, a poziom cukru osiągnął 120 gram. Pachnie papierówkami i szarlotką, a w ustach koncentracja jest przepiękna, wino jest półpłynne, ma się wrażenie picia esencji. Co jednak wspaniałe, w finiszu ponownie pojawia się kwasowość, która zmywa ten cukier z podniebienia. Znakomite.
Czołowe wina znad Mozeli nie należą do najtańszych. Dlatego tym bardziej zaskoczyła nas świetna relacja jakości do ceny jaką znaleźliśmy w winach z Weingut Kerpen. Jeśli szukacie win otwartych, radosnych, czy wręcz hedonistycznych nie wahajcie się, gdy zobaczycie gdzieś te butelki.