Można się zżymać, że to bardzo komercyjne święto, ale nie da się zaprzeczyć, że Walentynki wpisały się na stałe do kalendarza naszego świata. Skoro więc nie uciekniemy od wszechobecnych serduszek, czy czasem tandetnych upominków, a chcemy spędzić ten wieczór z drugą połówką, postarajmy się wznieść nieco ponad tę rzeczywistość. Świetnym pomysłem jest choćby zadbanie o odpowiednie wino, które umili nam wieczór.
Jeśli sami mielibyśmy się pokusić o wybranie „wina na randkę”, to celowalibyśmy w pozycje lekkie, niskoalkoholowe (nie chcemy przecież się upić), owocowe i soczyste (nie mogą nas zmęczyć), ale też niezbyt skomplikowane, złożone (to nie one mają być przecież gwiazdą wieczoru). Kilka takich butelek specjalnie z myślą o Walentynkach wybrało Rafa Wino, a my otrzymaliśmy je do spróbowania i dzięki temu może skonfrontować nasze wyobrażenia z tymi propozycjami.
Wszystkie opisane niżej wina będą od lutego przecenione o 10%.
Istvan Bencze
Choć Balton jest stosunkowo popularnym celem wakacyjnych podróży Polaków, to tutejsze wina cieszą się umiarowym powodzeniem. Tymczasem jeśli chodzi o winiarstwo w ostatnich latach dzieje się nad tym jeziorem naprawdę dużo pozytywnych rzeczy. Jedną z twarzy tych zmian jest bez wątpienia Istvan Bencze. Ten młody winiarz bardzo szybko zyskał uznanie nie tylko w samych Węgrzech, ale też na całym świecie.
Istvan rozpoczął swoją przygodę z winiarstwem w 2011 roku, a obecnie posiada 18 hektarów winnic na Szent György-Hegy, jednym z wygasłych wulkanów, których charakterystyczne stożki wznoszą się nad północnymi brzegami Balatonu. Co istotne, od samego początku swoje uprawy prowadził on organicznie, a po kilku latach uzyskał również certyfikat uprawy biodynamicznej. Wszystkie prace wykonywane są ręcznie, wina fermentują na naturalnych drożdżach, nie są siarkowane, a to butelek trafiają bez klarowania i filtracji – czyli naturalne podejście na całej linii.
István Bencze Éros Pinot Noir rose 2015 (49,99 zł)
Ponad sześcioletnie różowe wino to coś, co normalnie radzilibyśmy omijać szerokim łukiem, ale jak wiadomo wina naturalne często wymykają się wszelkim stereotypom. Mamy tutaj pinota w wersji bardzo zwiewnej, pachnącej suszonymi truskawkami i suszoną żurawiną, z delikatnymi nutami płatków kwiatów i zielonych pomidorów w tle. W ustach o podobnym wyrazie, niezbyt kwaskowe, ale z soczystym (tutaj bardziej cytrynowo-jabłkowo) owocem. Ma w sobie pewną tajemniczość, wydaje się być niedopowiedziane – jak pierwsza randka z osoba znaną tylko ze zdjęć. Urokliwe i uwodzące. Bardzo dobre- (89/100).
Pèter Vida
Winnica rodziny Vida to obecnie 23 hektary upraw w Szekszárdzie (nazwę wymawia się „seksard”). Ten region leżący na południu Węgier słynie głównie z produkcji czerwonych win, które jednak są zwykle nie tak mocne, beczkowe jak sąsiedzi z nieodległego Villány. Dodatkowo w regionie coraz popularniejsze stają się rdzennie węgierskie odmiany, spychając w cień szczepy bordoskie.
Pèter Vida Tündérrózsa Rose 2020 (31,49 zł)
Ten róż zrobiony z kékfrankosa zaleca się świetnie zaprojektowaną etykietą i melodyjną nazwą oznaczającą wodną lilię. W aromacie z nutami malin i truskawek, a do tego delikatnie perfumowane, kwiatowe – można powiedzieć, że zgodnie z nazwą. Usta malinowe, niezbyt mocno kwaskowe, ale przyjemnie soczyste. To róż, który powinien spodobać się nawet osobom, które na co dzień nie pijają win wytrawnych, bo jest stosunkowo łagodne i przymilne. Ale trzeba też dodać, że i dla bardziej zaawansowanych winomaniaków będzie ono wciąż przyjemne. Dobre (87/100).
Pèter Vida Bonsai Kadarka 2019 (54,99 zł)
Wyśmiewana przez lata kadarka ostatnio przeżywa na Węgrzech prawdziwe odrodzenie. Opowiadaliśmy też już ciekawą historię stojącą za nazwą tego wina, ale warto ją przypomnieć. Pewien turysta z Japonii, gdy zabrano go na parcelę, gdzie rosną stare, ponad 100-letnie krzewy kadarki, zaczął biegać po winnicy krzycząc, że winorośle wyglądają jak drzewka bonsai. Zebrane z nich owoce fermentują w stalowych zbiornikach i dojrzewają tam 12 miesięcy. Wino pachnie czerwonymi owocami, niedojrzałymi wiśniami, malinami, ale też skórka pomarańczy. W ustach zdecydowanie kwaskowe, chrupkie i żywe. Nie szukajcie tutaj jakiś mocnych garbników, bo nie taka jest charakterystyka odmiany, ale kwasowość jest za to niemal cytrynowa. Piękna świeżość i werwa. Bardzo dobre+ (91/100).
Naszym skromnym zdaniem wina zdały egzamin. Wszystkie są przyjazne, owocowe, potoczyste i dają po prostu mnóstwo radości. Do Walentynek macie jeszcze całkiem sporo czasu, by się w nie zaopatrzyć.