Clemens Busch ponownie w Polsce

Oj, musimy Wam zdradzić, że cieszymy się mogąc przyznać, że Clemensa Buscha znamy dość dobrze. Kilka lat temu odwiedziliśmy go z Kubą Małeckim w jego winiarni w Pünderlich (mieliśmy prywatną degustację), później parę razy spotkaliśmy się na winnych festiwalach. Jednak to podczas ukochanej Summy u Aloisa Lagedera zawsze nadarzały się najdłuższe okazje do spokojnych rozmów, ocen roczników, wysłuchiwania jego opinii, obaw, dum.

Dziś oficjalnie witamy Clemensa nad Wisłą, w Polsce.


Clemens Busch żywa legenda

Oczywiście to tylko przenośnia, ale najważniejsza informacja dla nas wszystkich jest taka, że wina od Clemensa są ponownie dostępne w Polsce. Znajdziecie je w ofercie SPOT. w Poznaniu.

Możecie się dziwić – czym tu się ekscytujemy, bo przecież na polskim rynku winiarskim co rusz głośno o jakieś premierze, przenosinach czy powrocie. Otóż Clemens Busch to dla nas ikona, ulubiony producent znad Mozeli, a i może z całych Niemiec. (Kamila się zadumała, jak przeczytałem jej to zdanie) Jego wina są niezwykłe, znakomicie oddające charakter nie tylko Marienburga (pięknej winnicy położonej idealnie naprzeciwko winiarni Clemensa), ale nawet poszczególnych jej fragmentów. Na Marienburgu, w niewielkiej odległości od siebie znajdziemy bowiem parcele czerwonego, niebielskiego i szarego łupka. Producent winifikuje i butelkuje poszczególne sekcje Marienburga oddzielenie, wytwarzając z nich kilka win klasy Grosses Gewächs. Możecie nam wierzyć lub nie, ale one są naprawdę się różnią między sobą.

Wina od Clemensa fermentują na rdzennych drożdżach w dużych fudrach, klasycznych dla Mozeli beczkach. Następnie dojrzewają dość długi czas na osadzie, bowiem Clemens nie spieszy się z wypuszczaniem na rynek swoich zwykle ultra wytrawnych, mocno kwasowych win.

Dzięki SPOT. otrzymaliśmy do degustacji trzy wina od Clemensa, przy czym każde z nich reprezentowało inny poziom nimieckiej klasyfikacji jakościowej organizacji VDP (Verband Deutscher Prädikats- und Qualitätsweingüter). Nie pozostaje nic innego, jak wykorzystać ten zacny moment, by przypomnieć sobie na czym ona polega.

VDP – klasyfikacja

VDP to prywata organizacja zrzeszająca najlepszych niemieckich winiarzy, która wypracowała swoją klasyfikację win w stylu burgundzkim (nieco w opozycji do klasycznego dla Niemiec podziału wedle stopnia dojrzałości gron).

Na pierwszym szczeblu mamy więc Gutswein, a więc wina tworzone z gron z różnych winnic i różnych gmin. Zwykle owoce pochodzą z młodszych krzewów, dojrzewają w stali i są wypuszczane na rynek wiosną, w roku po zbiorach. To tzw. wina codzienne, bazujące na młodzieńczej energii i soczystości.

Kolejnym krokiem są Orstwein, a więc wina pochodzące z pojedynczych gmin. Czasem trafiają do nich również owoce z pierwszego zbioru z parceli sklasyfikowanych jako Erste i Grosse Lage. To już pozycje mające co najmniej kilkuletni potencjał dojrzewania.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie strzalka.png

Kolejny szczebel to już butelki z pojedynczych winnic, które mogą być sklafikowane jako Erste Lage (odpowiednich francuskich premier cru) oraz Grosse Lage (grand cru). Wina pochodzące z tych ostatnich noszą oznaczenie GG, a więc Grosses Gewächs. To już absolutna czołówka niemieckiego winiarstwa. Wina mające zwykle przed sobą dekady ewolucji, niesamowicie złożone, kompleksowe.

Clemens Busch Riesling Trocken Gutswein 2019 (68 zł)

Do tego wina Clemens używa owoców z mniej renomowanych winnic jak Pündericher Goldlay, Pündericher Rosenberg i wschodniej części Marienburga. Trafiają do nich również zdeklasyfikowane winogrona z pozostałych parceli. Mogłoby się więc wydawać, że jest to wino „drugiej kategorii”, nic jednak bardziej mylnego. To dalej klasyczny, mozelski Riesling o chłodnym nosie, cytrynowy i jabłkowy. Do tego niesie w sobie sporo mineralności, skalistości i takiego krzemiennego chłodu. W ustach delikatnie gruszkowe ale i cytrynowe, mocno kwaskowe, bardzo soczyste. W tle zaczynają się ujawniać nuty woskowe. Dobre+ (88/100).

Clemens Busch Pündericher von roten Schiefer Ortswein 2019 (95 zł)

Jak wskazuje nazwa winorośle rosną na sekcjach Pündericher Nonnengarten i Pündericher Marienburg, na których znajdziemy czerwony łupek, bogaty w żelazo. Jest przepięknie aromatyczne, z nutami mandarynek, pomarańczowej skórki, jabłek i cytryn. Usta esencjonalne, przy tym soczyste, gruszkowo-jabłkowe. Całość jak można było się spodziewać kwaskowa, fantastycznie żywa, rześka, pełna energii. Można otworzyć już teraz, by cieszyć się tą młodzieńczą energią, ale jest to też wino, które ma przed sobą co najmniej 4-5 lat potencjału. Znakomite- (92/100).

Clemens Busch Pündericher Marienburg Fahrlay GG 2018 (193 zł)

To już wino z najwyższej kategorii Grosses Gewächs, pochodzące z winorośli rosnących na części Marienburga nazywanej Fahrlay, na której dominuje niebieski łupek. Wina klasy GG szkoda otwierać przed osiągnięciem przez nie 10 lat, ale prawda jest taka, że mało kto ma tyle cierpliwości, a i już za młodu potrafią one dać mnóstwo radości. O przepięknym aromacie białych kwiatów, słodkich jabłek, cytryn w cukrowym syropie oraz wosku i miodu. Przy drugim kieliszku pojawiają się również akcenty brzoskwiń i moreli. Usta pełne, skoncentrowane ale i bardzo napięte, w tym momencie jeszcze odrobinę wystaje alkohol, ale z czasem będzie się on coraz lepiej wtapiał. Na podniebieniu jest więcej jabłek i gruszek niż cytryn, kwasowość jest świetnie zakamuflowana, choć jej mocne uderzenie pojawia się w długim, mineralnym posmaku. Arcydzieło- (94/100).


Rieslingi to wina świetne sprawdzające się na święta. Pasują zarówno do ryb (zwłaszcza pierwsza z opisanych butelek), jak i do drobiu (uśmiechnąłbym się do Rieslinga z czerwonych łupków), czy nawet cielęciny lub wieprzowiny (tutaj już warto sięgnąć po GG). Jeśli się sprężycie, macie szansę zamówić je jeszcze przed Świętami.

PS. Wina otrzymaliśmy do degustacji od SPOT.