Autentikfest 2021 – w Mutěnicach też dają radę

Gdy rok temu pierwszy raz wzięliśmy udział w tym świetnym festiwalu dedykowanym winom naturalnym, od razu wiedzieliśmy, że będziemy chcieli na Morawach pojawić się ponownie. W tym roku odbył się on w nowym miejscu, w Mutěnicach, ale atmosfera ponownie okazała się rewelacyjna. Jeśli mielibyśmy wskazać jeden event, który powinien odwiedzić każdy miłośnik niskointerwencyjnych win, to Autentikfest jest oczywistym wyborem.


Przenosiny festiwalu z Boleradic do Mutěnic miały w sobie dobre i złe strony, ale jednak te pierwsze zdecydowanie przeważają. Przed wszystkim znacznie zwiększyła się baza noclegowa. Nam tym razem wyjątkowo się poszczęściło, spaliśmy dosłownie 200 metrów od samego festiwalu, co było rewelacyjnym rozwiązaniem. Praktycznie wszyscy znajomi również znaleźli nocleg w samym miasteczku, nie byliśmy rozstrzeleni po różnych wioskach jak rok temu. Dodatkowo Mutěnice dysponowały znacznie lepszym zapleczem sanitarnym (murowane toalety zamiast przenośnych). Z drugiej strony trochę brakowało kameralnego klimatu, jaki czuć było w Boleradicach, festiwal stał się bardziej „dożynkowy”. Dodatkowo ulokowanie winiarzy pod mało przewiewnym namiotem sprawiało, że w najcieplejszym momencie dnia było tam wyjątkowo parno i po nalaniu wina do kieliszka najlepiej było z nim uciekać na zewnątrz.

Nie zmieniły się natomiast pozostałe rzeczy, takie jak świetnie zorganizowany system doładowywania chipów, którymi płaci się za zdegustowane kieliszki i butelki, czy spory wybór jedzenia, którym można było się raczyć w ciągu całego dnia.

Ale przede wszystkim Autentikfest to świetni ludzie. Nie mówimy tu nawet o rewelacyjnych winiarzach, którzy wystawiają swoje butelki, ale przede wszystkim o „polskiej ekipie”. Śmiejemy się, że jest to taki zlot polskiego światka winiarskiego na uchodźstwie. Wiele osób jeździ na festiwal od kilku lat, co roku pojawiają się też kolejni pasjonaci, więc jest to okazja by zobaczyć znane twarze, poznać nowych winomanów, pogadać, wspólnie skomentować spróbowane wina i po prostu w niezobowiązujących okolicznościach przyrody mile spędzić czas. A coroczne „biforki” przechodzą już do legendy, o czym najlepiej świadczy poniższe zdjęcie. Niejedna szumnie zapowiadana warszawska degustacja nie miała takiej imponującej (i nie chodzi o ilość, ale jakość) selekcji butelek.

Najciekawsze wina:

Hedonistyczna atmosfera panująca na festiwalu sprawia, że nie sposób precyzyjnie zapisywać notki wszystkich spróbowanych win. Degustacja przeplatana jest bowiem rozmowami, przerwami na kawę, przekąski, czy odpoczynek od upału i słońca. Dlatego wyjątkowo dla nas zamiast technicznych notek podzielimy się z Wami naszymi bardziej ogólnymi refleksjami.

Horst Hummel

Horst pochodzi z Niemiec, ale swoje wina wytwarza na południu Węgier, w Villány. Tego roku zaprezentował on naszym zdanie najciekawszą, najbardziej równą selekcję. Już pierwsze ze spróbowanych win, Hummel Pét-Nat Karašica Hárslevelű 2020 imponowało bezpretensjonalnym orzeźwieniem, nutami jabłek i cytrynowym wykończeniem. Idąc dalej, zaimponował nam potężnie zbudowany Hummel Hárslevelű Bernstein 2020, odznaczający się wybitną wręcz strukturą i naprężeniem. W niczym nie ustępował mu Hummel Furmint Unfiltered 2019, który obok mocnej budowy posiadał również fantastycznie długi, słony finisz. Może mniej podobały się nam wina czerwone, ale jeśli lubicie pozycje nieco mniej ekstraktywne polecamy Hummel Schiller 2020, a więc butelkę z pogranicza różu i czerwieni, z przyjemnymi aromatami poziomek, kwasowością i mocną ziemistością.

Pét-naty

Ten najmodniejszy obecnie trend naturalnego winiarstwa był oczywiście szeroko obecny podczas festiwalu. Osobiście bardzo nas to cieszy, bo pét-naty kochaliśmy już wcześniej, niż stały się one takie modne. Oprócz wspomnianej butelki od Hummela jak zwykle bardzo nam smakowały wina od króla tego stylu, a więc Petra Korába (szczególnie polecamy Koráb Orange Pet-Nat On Leaves 2020), a także może niezbyt skomplikowany, ale bardzo solidnie wykonany Vykoukal Amfiteater 2020 czy mętny, jabłkowo-gruszowy Charlie-VinumCelebratum Double trouble. Chętni sprawdzenia jak zachowują się jako pét-naty różne odmiany powinni zaś zwrócić baczną uwagę na butelki ze słowackiej winiarni Hubinský, którzy posiadają kilka takich win z najciekawszym Hubinský Flora na czele.

Jeśli zaś chodzi o wina musujące w stylu klasycznym, to nieodmiennie jesteśmy fanami innego Słowaka – Kasnyik Frankovka Brut Nature 2019. Ma ona niesamowitą dawkę owoców, wiśni i malin, mnóstwo kwasowości i fenomenalną soczystość.

Neuburger

Śmiało możemy powiedzieć, że ta mało popularna odmiana właśnie na Morawach znalazła miejsce, gdzie pokazuje swoje najciekawsze oblicze. Sam szczep pochodzi z austriackiego Wachau, ale dzisiaj butelkuje go tam niewielu producentów. Oprócz tego pojawia się w okolicach Jeziora Nezyderskiego i w Thermenregionie. W Czechach jest go ok. 280 hektarów, ale praktycznie cała czołówka morawskich producentów posiada go w swojej ofercie. Zwykle neuburger daje wina mało aromatyczne, ale o świetnej strukturze, koncentracji i głębi. Takich właśnie pozycji nie zabrakło tego roku w Mutěnicach, a my polecamy zwłaszcza butelki od Ševčika, Vykoukala, Korába, ale i z mniej znanych projektów Nešpor & Rajsky i Vina Herzánovi.

Co najbardziej powinno cieszyć fanów morawskich win – w Polsce ich reprezentacja jest naprawdę solidna. Szukajcie przede wszystkim w ofercie Wino z Moraw, Wino.grono, czy Wine&People.


Nie znam osoby, która po wzięciu udziału w Autentikfeście nie deklaruje ochoczo, że widzimy się na miejscu za rok. To chyba najlepsza wizytówka tego świetnego festiwalu. To co, widzimy się za rok?